To była wycieczka tylko dla (zmokniętych) Orłów

Najpierw mieliśmy w planie katedrę w Nysie, którą obejrzeliśmy z  zachwytem, idąc do niej w strugach deszczu i podziwiając jeden z najbardziej spadzistych dachów w Europie!! ! Monumentalne wnętrze zachwyca, a 27-metrowe filary przypominają, jak mali jesteśmy ( i w dodatku mokrzy też).

Naszym zapłakanym deszczem busem mknęliśmy do celu, którym były podziemne kompleksy w Górach Sowich. Wycieraczki nie nadążały , a my nawzajem pocieszaliśmy się, że przecież się rozjaśnia i pada coraz mniej.  Lało niemiłosiernie.

Na miejsce do kompleksu Osówka , a potem do Walimia dotarliśmy bez opóźnienia i zaczęło się zwiedzanie jednych z najbardziej fascynujących budowli z czasów II wojny światowej . W ostatniej fazie wojny Hitlerowcy budowali w Górach Sowich  koło Wałbrzycha potężny kompleks bunkrów, który wymagał ogromnych nakładów finansowych i pochłonął wiele tysięcy ofiar. Do dzisiaj nie wiadomo, komu i czemu miało służyć to „podziemne miasto”. O operacji  pod kryptonimem „Riese” – „Olbrzym” barwnie opowiadali nam przewodnicy. Zwiedzaliśmy w ochronnych kaskach te dziwne i budzące setki pytań obiekty, pokonując ekstremalną trasę (także pontonem w zupełnych ciemnościach). Było zimno i straszno, a na dworze lało jak z cebra.

Potem powrót. Deszcz nie ustawał, ale nie gasła w nas nadzieja, że słońce zaświeci. W planie było jeszcze arboretum w Wojsławicach – ogród dendrologiczny, 2000 gatunków drzew i krzewów, 470 odmian rododendronów !!!,  raj dla oczu, balsam dla znękanych (i zmoczonych) Orłów, radość zmysłowa i duchowa uczta. Nic z tego. Lało bez umiaru.

Zamiast tego zobaczyliśmy krzywą wieżę w Ząbkowicach Śląskich (polecamy) i zamek w Kamieńcu Ząbkowickim (Ach!!!) . Imponujące budowle znajdują się tak blisko nas, godzinę drogi stąd, z Kietrza, a wiemy o nich tak niewiele. Byliśmy, widzieliśmy, choć deszcz nas doświadczał, oj, srogo.

Kierownik i organizator wycieczki Pan Radosław Tarnawski opowiadał o wszystkim z prawdziwą swadą, także o Karlu Denke – ludożercy z Ziębic… Ale o tym poczytajcie już sobie sami albo…. wybierzcie się z nami następną wycieczkę. Choćby w strugach deszczu.